Na wstępie bardzo Wam dziękuję za komentarze i miłe słowa. To chyba właśnie tej społeczności najbardziej mi brakowało. Zgadzam się też z tym co napisała Panna A., że pisanie tutaj pomaga zebrać myśli i trzymać się planu. 😀
Co do moich postanowień to nie było tak strasznie jak sobie to wyobrażałam, co tylko potwierdza, że największym ograniczeniem dla siebie jesteśmy my sami. Aż trudno uwierzyć, że takie małe zmiany w codzienności potrafią stopniowo zmieniać myślenie. Najlepszym przykładem dla mnie jest to, że jeszcze niedawno jak byłam w trochę gorszym miejscu psychicznie moje dni zlewały się w całość, a ja byłam coraz bardziej sfrustrowana. Przez większość dnia siedziałam na telefonie, oglądałam tv i czasem coś tam sprzątnęłam czy ugotowałam, dzień ciągle wydawał mi się za krótki, a wieczorami byłam tak zmęczona, że nie miałam już siły na nic. Wszystko co chciałam zrobić odkładałam na póżniej, bo wydawało mi się, że sobie nie poradzę. Takie dni też są potrzebne ale popadnięcie w letarg to już inna sprawa.
Wczoraj popołudniu miałam zajęcia, a chwilę przed nimi dostałam niezbyt dobrą wiadomość od mamy (jestem bardzo zżyta z rodzicami i ich problemy przeżywam chyba jeszcze bardziej niż swoje) i znów poczułam, że chce tylko zostać na kanapie i nie robić, jakby to miało poprawić mój podły nastrój. W końcu powiedziałam sobie, że nie mogę odpuszczać za każdym razem jak poczuję się gorzej, bo znów wrócę do punktu wyjścia, więc się zebrałam i poszłam. Spacer troche pomógł mi oderwać myśli i w sumie wieczorem było już ok, a przy okazji zajęcia okazały się ciekawe.
Dziś wstałam wcześniej niż zwykle i zaczęłam po prostu robić rzeczy, które mam zrobić bez zbędnego rozmyślania. I tak ogarnęłam zaległe ubrania na sprzedaż, posprzątałam mieszkanie, ugotowałam obiad, a o 16 poczułam, że mam tyle energii, że się przebrałam i poszłam pobiegać, a potem jeszcze zrobiłam trening w domu :) Ja wiem, że pierwsze dni "nowego życia" zazwyczaj są bardziej ekscytujące ale i tak cieszę się, że zrobiłam coś dla siebie. Chcę przeżywać każdy dzień świadomie, a nie z głową w telefonie byle zająć czymś myśli i to jest dla mnie najważniejsze.
Jeśli chodzi o dietę to też są postępy. Zaczęłam jeść o 11 zgodnie z oknem, chociaż to nie jest dla mnie problem, bo podczas wcześniejszego IF tak mi to weszło w nawyk, że zazwyczaj najwcześniej jem o 10.
Zjadłam:
-dwie kanapki z serkiem, pomidorki koktajlowe, jogurt
-ryż z warzywami, zupę dyniową
-jabłko i wafel kukurydziany
Na kolację będzie znów zupa dyniowa tylko muszę zrobić do niej grzanki.
Dziś mamy iść z chłopakiem do znajomych i jeszcze nie wiem czy będę pić alkohol (w rozsądnych ilościach ofc) czy będę kierowcą i wtedy zostanie woda. 😃 Zobaczymy jak się potoczy wieczór.
W weekend planujemy zrobić jakiś ogólny plan tak, żeby ogarnąć jakieś mądrzejsze posiłki i może zaplanować ćwiczenia. Na wiosnę biegaliśmy razem i liczę, że do tego wrócimy chociaż mój chłopak ma o wiele lepszą kondycję i czasem mam problem mu dorównać. 😄
Do jutra!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz