Dziś dzień drugi i przyznam, że czuję się coraz lepiej. Woda, która ostatnio się nazbierała zaczęła schodzić, twarz też się pomału uspokaja, a nawet reguluje się praca mojego brzucha (jeśli nie patrzę na to co jem to mam okropne problemy). Powrócił też wieczorny i nocny chłód, momentami aż się trzęsę z zimna ale to też minie.
Dzisiaj miałam jakiś słaby dzień pod względem energii i wszyscy z którymi rozmawiałam czuli się podobnie. Może to ciągłe siedzenie w domu tak na mnie działa. Rano na szybko tylko zerknęłam na wagę i jest lepiej niż się spodziewałam, znów poczułam tą radość i nadzieje, że osiągnę swój cel.
Wieczorem miałam pierwszy test wytrzymałości, bo zazwyczaj w piątek po pracy robiliśmy sobie z chłopakiem wieczór filmowy z piwem i czipsami, teraz też wrócił do domu z zapasem (przyznam się, że smakowe piwa, wino i drinki to moja słabość) ale stwierdziłam, że w sumie to do niczego mi to nie jest potrzebne i wybrałam wodę. :) On jest szczupły, a do tego sporo pracuje, więc niech ma podwójną porcję. :D Mam od niego bardzo duże wsparcie, niestety zdarza mu się zapomnieć, że ja wieczorem to już nie jem. Poprzednie dwa miesiące dałam radę się powstrzymywać nawet na imprezach, więc nauczyłam się, że i bez tego może być fajnie.
Dzień 2 z 14
Godziny postu: 16:30h
Godziny okna: 7:30h
Woda: 3L
Bilans na dziś wyglądał tak:
Rozpoczęcie okna
10:00 - 2x tost z awokado, serkiem i czarnuszką, kawa
13:00 - smoothie z bananem, truskawkami, jagodami i białkiem
15:00 - makaron penne z pesto z czosnku niedźwiedziego i kurczakiem
17:30 - 6 domowych pierogów z truskawkami
Zakończenie okna
Dzisiaj zauważyłam, że włączyło mi się myślenie, że powinnam jeść mniej i szybciej chudnąć ale potem sobie przypomniałam do jakiego stanu kiedyś mnie to doprowadziło. Wiem też, że jeśli tylko pilnuje okna i nie podjadam wieczorem to wszystko będzie dobrze. :)
Zrobiłam sobie dzisiaj plan posiłków na kolejny tydzień tak żebym idąc na zakupy wiedziała czego i ile kupić, bo niestety zdarza nam się nakupić jakiś randomowych rzeczy, a niczego konkretnego z czego można by było zrobić obiad. Podziwiam moją mamę, która idąc do sklepu od razu ma plan w głowie na wszystkie posiłki do końca tygodnia. :D Odkąd mieszkamy na swoim to staram się doszkolić w tym zakresie.
Dziękuję Wam bardzo za wsparcie, brakowało mi tego przez te lata kiedy nie byłam aktywna na blogach.
Trzymajcie się ciepło,
Sophie
Od dawna mieszkasz na swoim? Ja kilka miesięcy i też ciągle się uczę :) i dziękuję że zmieniłaś ustawienia, od razu wygodniej :) fajne posiłki, w moim stylu :D powodzenia dalej! :)
OdpowiedzUsuńKochana co do bolero - to są takie napoje instant. Jedna saszetka proszku teoretycznie jest na 1,5l wody ale większość osób w tym ja, rozrabia 1 saszetkę na 3l wody :) po prostu do zwykłej wody wsypujesz pół saszetki i cieszysz się pysznym smakiem ulubionej wody smakowej prawie bez kcal :D zamówić można na różnych stronach, ja zamówiłam na https://www.guiltfree.pl/pl/ polecam :D
UsuńChyba nie mają dodatkowego działania, niektóre maja dodatek witamin a jesli chodzi o ich przeznaczenie to ja po prostu myślę że będę więcej piła dzięki temu bo to takie smaczne że od razu zachęca do picia wody :)
UsuńOo super dziękuję za odpowiedź. :) Brzmi ciekawie, na pewno się sprawdzi dla ludzi, którzy tęsknią za napojami smakowymi. Ja uwielbiam taką zwykłą wodę, muszę się kontrolować, żeby nie wypijać zgrzewki dziennie.
UsuńA co do mieszkania razem to niedługo stukną 3 lata, nawet nie wiem kiedy to zleciało. Kochana, żeby dojść do takiej wprawy jak starsze z rodu to pewnie potrzeba dużoo czasu. :D
Ile masz lat jeśli mogę zapytać?
Buziaki!
To widzę, że faktycznie mamy coś wspólnego, ja też często myslę o obniżaniach bilansów, jak miałam tą dietę od dietetyczki, to tak jak Ty chciałam ją sobie sama obniżać. Na pewno nie warto, ale mówić komuś łatwiej niż sobie haha :D
OdpowiedzUsuńJa tak nie lubię robić zakupów, a na cały tydzień to jest po prostu koszmar. Właśnie jak miałam tą dietę to musiałam tak robić, a to była tragedia. Ogarnąć to wszystko.
Bardzo mi miło, że przeczytałaś to wszystko co napisałam wczoraj.
Co do tej diety od dietetyczki to powiem Ci, że nie wiem, myślę że patrzyła na makro, bo czasem mówiła, "oj ale banan na kolację to nie, bo to węgle, coś innego Ci dam", poza tym zawsze były podsumowane w posiłkach. Ty popadłaś widzę jeszcze gorzej, masakra. Takie bilanse jeszcze suplementy, współczuję.
Dziękuję bardzo ;* Bardzo miło mi się czytało ten komentarz
No dokładnie, mi zajęło dużo czasu, żeby podjąć decyzję o zmianie odżywiania i też nie mam pewności czy za miesiąc albo rok nie stwierdzę, że w sumie to coś innego jeszcze lepiej na mnie działa. Haha a mnie znów uspokaja takie kupowanie na cały tydzień, bo uwielbiam planować. Tak dodatkowo te suplementy kosztowały grube pieniądze ale biznes is biznes.
UsuńJa też Ci bardzo dziękuję za wsparcie, możesz na mnie liczyć. :*
Polecam po prostu stałą porządnie przemyślaną listę zakupów. Tofu doprawiam tak - wrzucam co mam i trząsam pudełkiem. :)
OdpowiedzUsuńU mnie jest ten problem, że lubię urozmaicenia, także myślę, że zmiana jadłospisu co tydzień będzie najlepsza. :) Oki, dobrze wiedzieć, że nie tylko ja tak robię. :D
UsuńJa pierwsze co zauważyłam że nawet głupi proszek do prania jest drogi jak zamieszkałam sama
OdpowiedzUsuńPlan na tydzień to dobry pomysł
zawsze fajnie mieć zapas sosów, ryż kasza makaronow bo danie w kilka minut
Wczoraj w piątek musiało być coś z pogodą, też nie miałam energii jak Ty
Dobrze że wybierasz mniejsza kaloryczność, metabolizm Ci działa a jak skrocisz kcal to czasem braknie sił
Co to jest to Okno?
I pilnowanie okna?
Nie wiem czy jestem za stara czy to metafora że nie rozumiem, trzymaj sie
Trafiłaś w punkt, bo ostatnio przez 20 minut analizowałam w markecie ceny kapsułek i starałam się znaleźć te najbardziej korzystne cenowo. :D Ryże i makarony to u mnie podstawa, bo staram się też robić posiłki mojemu do pracy, żeby się zdrowo odżywiał, a nie jechał na hot-dogach i energetykach.
UsuńDokładnie, teraz wiem, że jak będę jeść za mało to waga stanie na amen. Pojęcia okna wyjaśniłam pod Twoim postem, to są takie skróty których używam, żeby móc sobie później porównać jak wyglądały dni. (Nazwy się wzięły z angielskich określeń, intermittent fasting, eating window itp.)
Pozdrawiam :)
A do jakiej wagi kiedyś doszlas? Wspominasz że gwałtowne restrykcje Cię doprowadziły do złego stanu.
OdpowiedzUsuńBardziej miałam tutaj na myśli stan psychiczny. Miałam może z 13 lat kiedy odkryłam blogi dziewczyn zainspirowanych ruchem pro ana, a że ja wtedy bardzo chciałam schudnąć to ten świat mnie wciągnął. Jadłam po 200-300 kcal dziennie, schudłam około 14 kg w trzy miesiące, byłam wrakiem człowieka. Zaczęły się kompulsy i różne inne przeboje. Potem kilogramy zaczęły wracać, a ja stałam się pro mia. Bardzo źle wspominam ten okres, moja kariera sportowa umarła, bo ja nie byłam w stanie się ruszyć. Męczyłam się z tym kilka dobrych lat i niestety do teraz muszę się pilnować, bo myślę, że już do końca życia będzie to we mnie siedzieć.
Usuń